Autor Wiadomość
Avadur
PostWysłany: Pią 22:04, 02 Lut 2007    Temat postu:

Avadur wrócił do strażnicy i kazał dać sobie dobrego konia. Potem przywołał do siebie jednego z poruczników i tak mu powiedział:
- Vergon, dowodzisz. Słuchaj się Richarda, jak go spotkasz. Wracam jutro, może pojutrze, muszę jechać do Akkii. Nie rozpowiadaj, że mnie nie ma.
Avadur wsiadł na przyprowadzonego gniadosza, który tańczył pod nim przez chwilę.
- Wracam jak najszybciej - powiedziała i pogalopował przez szykowaną do zamknięcia bramę.
Avadur
PostWysłany: Śro 21:35, 31 Sty 2007    Temat postu:

Paladyn zbudził się gwałtownie. Od dawna nie spał tak długo. Tutaj wojna, a on przesypia dnie. Podniósł się, przetarł oczy, a potem wyszedł ze strażnicy.
Avadur
PostWysłany: Pią 21:30, 26 Sty 2007    Temat postu:

Paladyn powrócił do głownej strażnicy, rozmyślając. Jeśłi ma wyruszyć do Paszczy Darhara, to sam, czy z kimś jeszcze? Przez góry jakoś przejdzie, co nieco jeszcze pamięta z tamtych okolic. Może górale mu pomogą przynajmniej w tym. Ale zabierać kilku żołnierzy, czy bardziej przydadzą się tu? Na dobrą sprawę, mógłby jechać nawet sam, w końcu prawdopodobieństwo, że zginie jest i tak dużo większe, więc po co taszczyć innych ze sobą?
Avadur usiał na swojej pryczy i pogrążył się do reszty w rozmyślaniach, słuchajać miarowych kroków maszerującego wojska...
Avadur
PostWysłany: Śro 20:13, 24 Sty 2007    Temat postu:

Avadur wyjrzał przez okno i prychnął.
Wrócił. Wiosek napalił, ludzi się nazabijał i odniósł kilka jakże spektakularnych zwycięstw nad grupkami wiejskich elfich rolników, pomyślał ironicznie.
Kapitan zanotował sobie w pamięci, żeby zapytać dowódcę Smoków ilu ze swoich utracił podczas tej chwalebnej kampanii i wziął do reki list od wodza brearskich górali.
Przeczytał go jeszcze raz, pokręcił głową i wyszedł.
Richard
PostWysłany: Pon 20:46, 22 Sty 2007    Temat postu:

Richard również wstał i spojrzał w prosto w oczy Avandurowi.
- Elfy nic nie znaczą! Jeżeli nie chcesz pomuc to sam moge tą woje wygrać! - krzyknął i wyszedł z gabinetu zatrzaskując za sobą drzwi.

[Ide se jakąś wioske spalić... ]
Avadur
PostWysłany: Pon 18:42, 22 Sty 2007    Temat postu:

Huknęło, ale tym razem Avadur uderzył pieścią w biurko i wstał.
- Do cieżkiej cholery, Richard! Czy ty jesteś mądry, czy rozum już do reszty straciłeś?! Nie widzisz co się dzieje?! Król by nie zginął, gdyby elfy nie były pewne, że wygrają! Wiesz co się stanie, kiedy zima przejdzie? Barbarzyńcy z wysp i ze stepu będą głodni i zaczną napadać nasze miasta! Uczyli cię historii tej wyspy? My nie jesteśmy stąd, tylko zza morza. A wiesz co tam teraz jest? Ktoś, kto tylko czeka na taką sytuację jak ta! Dodaj do tego armie elfów, która walczy o odzyskanie swojej ziemi! A ty chcesz wszczynac bunt w samej stolicy?!
Richard
PostWysłany: Pon 18:35, 22 Sty 2007    Temat postu:

Richard udeżył pięściami w blat biurka.
- Licz się ze słowami Avandur! - krzyknął - Nie jestem jakimś pierwszym lepszym żołnierzem którego możesz strofować! Mam równą władze jak Ty! I tak się składa że ponad dwustu żołnierzy w stolicy!
Avadur
PostWysłany: Pon 18:31, 22 Sty 2007    Temat postu:

- Skazać, to możesz siebie, ale na banicję - odparł spokojnie Avadur, podkreślając nagłowek listu. - Ale tylko wtedy, kiedy dasz mi powód, żebym podpisał wyrok. Póki co, ja jestem kapitanem garnizonu miasta, w którym przebywasz. Jako że panuje bezkrólewie, naczelnym dowódca armii sprawuje władzę, do której ty nadal nie masz prawa... I nie mówię ci co masz robić. Ja cię proszę, żebyś uważał co robisz.
Richard
PostWysłany: Pon 18:26, 22 Sty 2007    Temat postu:

Richard chwilę milczał przyswajając sobie słowa Avandura.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić - warknął wreszcie - Znam elfy lepiej niż Ci się wydaje i wiem że nie mają najmniejszych szans w walce. A co do tego drudia z woli Amerra to niech się cieszy że go odrazu na śmierć nie skazalem!
Avadur
PostWysłany: Pon 18:21, 22 Sty 2007    Temat postu:

- Domyślam się, więc będę sie streszczał. - Kapitan zmienił ton na nieco bardziej napastliwy, ale jednak opanowany i zimny jak lód. - Doszły mnie słuchy, że spotkałeś Finegasa Lehela w królewskim pałacu. Nie podoba mi się sposób, w jaki go potraktowałeś. Możesz być dowódcą elitarnego oddziału wojowników i zachowywać się przy tym jak narwany chłopczyk, ale powiem ci coś. Sam tej wojny nie wygrasz, więc nie prowokuj jednego z przypuszczalnych przywódców elfiego obozu, dobrze? Nie wiem, czy masz pojęcie jak wielką klęskę mogą nam zadać elfy, jeśli naprawdę sie postarają i poszukają odpowiednich sprzymierzeńców. Doceniam ciebie i resztę Smoków, i naprawdę szanuję za odwagę i wolę walki. Tym bardziej szkoda mi będzie twoich podwładnych, kiedy poprowadzisz ich na pewną śmierć. Ich, ciebie trochę mniej, bo właśnie dowiodłeś, jak głupim potrafisz być przywódcą, działając pod wpływam chwilowych emocji. Z całym szacunkiem. To wszystko, możesz odejść.
Kapitan wziął nowe pióro, umaczał je w atramencie i zaczął pisać list do wodza brearskich górali.
Richard
PostWysłany: Pon 18:13, 22 Sty 2007    Temat postu:

Richard usiadł na krześle.
- Nie dziękuje - odparł - Mam wiele spraw do załatwienia - zauważył.
Avadur
PostWysłany: Pon 18:11, 22 Sty 2007    Temat postu:

Avadur rzucił na biurko złamane pióro i uśmiechnął się uprzejmie.
- Witaj. Spocznij proszę. - Wskazał na krzesło przy jego biurku. - Może wina?
Richard
PostWysłany: Pon 18:10, 22 Sty 2007    Temat postu:

Richard otworzył drzwi i wszedl do środka. Spojrzał na Avandura i zapytał się.
- O co chodzi ?
Avadur
PostWysłany: Pon 18:07, 22 Sty 2007    Temat postu:

- Wejść!
Richard
PostWysłany: Pon 18:05, 22 Sty 2007    Temat postu:

[ Chodziło mi raczej o to czy jakoś chcesz go powiadomić .... ale...]

Richard wszedł do głównej Strażnicy myśląc nad tym co może chcieć do niego Avandur. Stnął przed drzwiami jego gabinetu i głośno zapukał.
Avadur
PostWysłany: Pon 18:03, 22 Sty 2007    Temat postu:

[Nie, no, jak chcesz koniecznie taszczyć ze trzech Smoków dla towarzystwa, to proszę bardzo. I wątpię, żeby Richard bał się czegokolwiek, nie? Więc czemu ma bać się Avadura?]
Richard
PostWysłany: Pon 18:01, 22 Sty 2007    Temat postu:

[ Narian ... czy Richard ma się zacząć bać ?
Mam go samego sproiwadzić ? ]
Avadur
PostWysłany: Pon 2:08, 22 Sty 2007    Temat postu:

Avadur siedział właśnie przy biurku, pisząc list, kiedy wpadł jeden z pałacowych służących. Tak naprawdę był to jego szpieg. Oko i ucho w płacu.
Szpieg nie tracąć czasu na ceregiele zaczął coś po cichu relacjonować kapitanowi, którego brwi najpierw powędrowały w górę, potem zaś zmarszczyły się niebezpiecznie.
- Dobrze, idź do pałacu i melduj o wszystkim... I sprowadź tu jakiegoś strażnika.
Szpieg wyszedł, po chwili zaś przyszedł zwykły wartownik.
- Sprowadź mi tu Richarda - poleciał Avadur, a strażnik wyszedł.
Kapitan czekał z wyjątkową niecierpliwością.
Avadur
PostWysłany: Pon 22:32, 15 Sty 2007    Temat postu:

Avadur doszedł do strażnicy i zażądał konia do podróży. Natychmiast przyprowadzono mu białego ogiera, który sprawiał wrażenie lekko znudzonego długim siedzeniem w stajni. Szybko też przyniesiono mu juki z zapasami na dwa-trzy dni podróży.
Kapitan przekazał dowództwo jednemu z poruczników
- Jadę do Sanktuarium Hiricine’a – mówił, owijając się zwykłym, lnianym podróżnym płaszczem, którym zwykli okrywać się ci z bardziej ascetycznych paladynów. Płaszcz był brązowy i szorstki w dotyku. Posiadał także obszerny kaptur i był szyty tak, by ciągnął się po ziemi za właścicielem. – Wrócę za dwa, najdalej trzy dni.
Poprawił miecz u pasa, po czym włożył nogę w strzemię i wsiadł ciężko na koń. Znów poprawił miecz, a potem popędził konia ostrogami.
Avadur
PostWysłany: Pon 20:07, 15 Sty 2007    Temat postu:

Kapitan drgnął i zbudził się, a potem wierzgnął dziko, bo krzesło na którym huśtał się mimowolnie podczas snu poleciało niebezpiecznie do tyłu. Niestety, nie udało się złapać równowagi.
Pozycja niegodna paladyna , pomyślał boleściwie Avadur, leżąc na placach.
Po chwili podniósł się, wdzięczny Amerowi, że nikt go nie widzi.
Nikt mnie nie obudził, podumał. W nocy, przed snem, rozesłał kilku tajniaków po mieście. Mieli dać mu znać natychmiast, jeśli znajdą gdzieś elfickiego druida, w którym rozpoznają tego Lehela. A tu nikogo.
Kapitan przeciągnął się i wyszedł ze swojej komnaty, następnie zaś ze strażnicy.
Avadur
PostWysłany: Pon 0:27, 15 Sty 2007    Temat postu:

Dniało już, kiedy Avadur dotarł do bramy, a potem do swojej kwatery. Chciał przespać się kilka godzin.
Jeśłi jutro nie znajdę nigdzie tego Lehela, ruszę do świątynii Hiricine'a i tam go poszukam... Mógł się teleportować, jeśli węszył kłopoty... Ucieczka z miejsca zbrodni..., myślał sennie paladyn, zaparłszy się jedną nogą o biurko i kiwając się na krześle.
Avadur
PostWysłany: Sob 14:30, 13 Sty 2007    Temat postu:

Avadur stał właśnie na ulicy, obserwując głowną bramę. Uwielbiał to robić, po prostu dla przyjemności dumnego stania na ulicy i prezentowania się wszystkim jako Rycerz Zakonu Amera. Lekka opieszałość, ale cóż...
- Kapitanie! Kapitanie!
Avadur odwrócił się i zobaczył posłańca biegnącego od strony zamku.
- Co sie stało? - zapytał, kiedy chłopiec podbiegł.
Posłaniec przytknął usta do jego ucha i zaczął szeptać gorączkowo.
Kiedy skończył, Avadur spojrzał na niego jak na wariata i po sekundzie pobiegł za nim do pałacu, przytrzymując miecz.
Avadur
PostWysłany: Sob 14:22, 13 Sty 2007    Temat postu: Główna strażnica

Główny posterunek Straży mieści się w poteżnej wieży nad głowną bramą wjazdową do Valen Argus. Przebywają tam zwykle sami strażnicy, czasem jednak zjawia się ktoś z rezydujących na stałe w świątynii Rycerzy Amera. Wnętrze strażnicy jest surowe, niemal spartańskie, ale strażnicy nie zwykli się skarżyć

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group