Autor Wiadomość
Finegas Lehel
PostWysłany: Pią 16:32, 12 Sty 2007    Temat postu:

- Wiem, że nie będziesz potrzebował! Ale i tak potrzebujesz mnie. - szepnął do siebie Lehel.
Potem oporządził się jakoś - umył się, zjadł, ubrał się elegancko, zażył spory łyk nalewki z goryszu. Następnie zarzucił na siebie płaszcz i wyszedł z kamienicy - nie mógł przeteleportować się w środku miasta.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 22:31, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Nie będę potrzebował pomocy - odparł Ralza, lekko urażonym tonem. - Byłem równie dobrym szpiegiem, jak skrytobójcą.
Demon uśmiechnął się w dość szyderczy sposób do swoich wspomnień.
- Idę - zakomunikował. - Spotkamy się późnym wieczorem, jak będziemy z Ethrilem na polowaniu.
Demon wyszedł z kamienicy.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 21:35, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Nie. Przed. Chcę to widzieć, żeby w razie czego móc Ci pomóc.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 21:29, 11 Sty 2007    Temat postu:

- W lesie... - powtórzył Ralza. - A kiedy dokładnie? Jak już go zabiję?
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 21:27, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Spotkamy się w lesie. Poznasz tego kruka, co trzeba.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 21:08, 11 Sty 2007    Temat postu:

Ralza zastanowił się przez moment.
- Przez gildę - odparł w końcu. - Zabiorę tylko swoje graty z domu i zaraz tam pójdę. Idziesz ze mną, czy spotkamy się w Zamku?
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 21:04, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Tak jakby... - wyminął Lehel. - Teleportujesz się ze mną czy idziesz do gildii magów?
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 20:53, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Dzisiaj - odparł rzeczowo demon. - Po co wybierasz się do sanktuarium, masz tam coś ważnego do załatwienia?
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 20:50, 11 Sty 2007    Temat postu:

- W takim razie... Dzisiaj? Jutro? Za dwa dni... Za dwa dni albo dziś. Jutro będę w sanktuarium Hiricine.
Finegas skrzywił twarz.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 20:43, 11 Sty 2007    Temat postu:

Ralza aż otworzył szerzej oczy.
- Na razie nie próbujmy go lepiej, jak to okresliłeś, "sprzątnąć". To żołnierz, Smok, oni nie żyją długo. Na razie nie musimy się nim przejmować, może i ma w sobie troche krwi królewskiej, ale jest poza grą, skoro wysłali go do Smoków.
Demon jak zwykle podszedł do okna i oparł się ramieniem o ścianę.
- Ethril mnie zaprosił na polowanie - zauważył. - Moge się u niego stawić w każdej chwili.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 20:34, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Nie możemy lekceważyć przeciwnika.
Lehel wsparł się rękami na biurku i wstał.
- Ja się nim zajmę. Będziesz w lesie z Ethrilem przez dość długi czas, a ja zdążę go wówczas sprzątnąć i jeszcze dostać się do was.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 20:28, 11 Sty 2007    Temat postu:

Demon przeczesał włosy palcami, poprawił kilka kosmyków i dopiero wtedy zaczął mówić.
- Przyszedł do mnie dzisiaj pewien rycerz - zaczął. - Przyniósł mi wiadomość od Ethrila. Rozmawialiśmy chwilę, przycisnąłem go i wtedy powiedział, że jest bratem naszego księcia.
Demon zawiesił na moment głos.
- Wydaje mi się jednak, że nie będzie z nim problemu - nie ma tej mentalności, która pozwoliłaby mu ubiegać się o tron. I chyba nie ma zbyt wiele wspólnego z rodziną królewską - Ethril nigdy mi o nim nie mówił, a dobrze wiesz, że on potrafi być gadatliwy.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 20:23, 11 Sty 2007    Temat postu:

Druid wyraźnie zaniepokoił się.
- Jakież to?
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 20:17, 11 Sty 2007    Temat postu:

- Robisz coś ważnego - zauważył demon. - Chciałem ci tylko powiedzieć, że nastąpiły małe komlikacje, względem naszego planu.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 20:06, 11 Sty 2007    Temat postu:

Druid syknął pod nosem i machnął ręką w kierunku wolnego fotela w taki sposób, jakby chciał uderzyć mocno powietrze. Stos papierów ułożonych na siedzisku rozleciał się, a każda kartka podążyła w inną stronę. "Szlag" - zaklął Finegas i wyjął różdżkę, za której skinieniem wszystkie kawałki pergaminu wzleciały ponownie i ułożyły się w dość niezgrabny już stos, na biurku.
- Siadaj. - rzekł Lehel do Ralzy - Co się dzieje? Nie wychodzę stąd od przynajmniej trzech dni...
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 20:01, 11 Sty 2007    Temat postu:

Demon wbiegł po schodach i wszedł do gabinetu Lehela.
- Cześć - przywitał się. - Mam parę nowin.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 19:59, 11 Sty 2007    Temat postu:

Lehel zakrzyknął z gabinetu, z którego nie wychodził od kilku dni prawie w ogóle.
- W gabinecie!
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 19:54, 11 Sty 2007    Temat postu:

Demon otworzył drzwi do kamienicy i dopiero później zapukał.
- Jesteś? - zawołał jak zwykle.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 20:43, 03 Sty 2007    Temat postu:

Słońce już zaczęło opadać z miejsca górowania, gdy Lehel, zmęczony, powrócił do swej kamienicy. Przelał gotowy już eliksir do szklanego flakonu, który zapieczętował i dobrze schował. Potem położył się spać.
Finegas Lehel
PostWysłany: Sob 11:27, 30 Gru 2006    Temat postu:

Pomimo, iż na zewnątrz było przerażająco zimno, w laboratorium Finegas zostawił otwarte okno, by smrodliwe opary z jego eliksiru mogły wydostawać się na zewnątrz. Podmuch wiatru, jaki wpadł przez okno, zgasił wszystkie świece. Oczy Lehela mimowolnie zabłysnęły lawendowym światłem; poczuł nieodpartą chęć wyjścia na zewnątrz. Zamknął więc okna, zatrzasnął okiennice, założył płaszcz i wziął laskę - o tej porze mogła być przydatna - po czym wyszedł z ciemnej kamienicy.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 21:29, 28 Gru 2006    Temat postu:

[Szlag, ostatnio mam problemy z odmianą --']

- Sam - odparł Ralza. - Potnę się w kilku miejscach nożem i wystarczy. Dłużej zajmie mi preparowanie śladów, ale to akurat żaden problem, mam w tej materii trochę wprawy.
Demon spojrzał przez okno i westchnął - powinien już wrócić do siebie.
- Pójdę już - mruknął. - muszę jeszcze załatwić parę spraw. Do zobaczenia.
Demon wyszedł z kamienicy.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 21:26, 28 Gru 2006    Temat postu:

[wyobrażaŁAŚ, co? ^^]

- Ach tak... No cóż, i tak nie pokażę się pod ludzką postacią. Dopiero, gdy Ethril będzie już martwy.
Finegas westchnął.
- Jak masz zamiar się poranić?
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 21:19, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ralza pokręcił głową.
- Inaczej to sobie wyobrażałem - odparł. - Gdybym nagle wrócił z polowania z martwym Ethrilem na ramionach, ktoś mógłby mnie podejrzewać. Dlatego myślałem, abyś poszedł za nami - powiedzmy, aby zanieść mi kołczan, o którym "zapomniałem". Wtedy mogłbyś nas przyprowadzić - mnie ciężko rannego, a Ethrila już martwego. Wtedy mógłby to wytłuaczyć napadem - jakaś banda zabiła Ehtrila, a potem ty byś wskoczył na scenę i ich przegonił. tak to sobie wyobrażałam.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 21:13, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Rozumiem, że mam się z Tobą wybrać na to polowanie jako kruk? Nie wątpię, że może być potrzebna moja magiczna pomoc. Oczywiście nie musi...
Skromność to nie była raczej główna cecha druida.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:55, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Ja nie oporów przed zabiciem Ethrila - zapewnił. - Tylko wyobrażam sobie, jak się poczuje, kiedy jego najlepszy przyjaciel strzeli mu w plecy, w imię władzy.
Demon spojrzał na okno, aby upewnić się, że jest dobrze zamknięte i nikt nie usłyszy.
- Ethrila nie chroni żadna magia - zapewnił. - Nie poza murami zamku. W obrębie, owszem, ale gdybyśmy się wypuścili na polowanie, wtedy jest zdany tylko na siebie i na swoją doskonałą zbroję.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:49, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Ja nie sugerowałem zabójstwa... A tak nawiasem mówiąc, sprawdziłeś w końcu, czy Ethril nie jest przypadkiem zabezpieczony jakąś magią chroniącą go przed zabójstwem?

Elf popatrzył znacząco na Ralzę.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:47, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Jabol - zaśmiał się Ralza, ścierając z płaszcza plamy żołtej substancji. - Teraz lepiej, tamto żółtego to by mi chyba przez gardło nie przeszło.
Demon zamilkł na moment, wodząc paznokciem po rękojeści szabli.
- Trochę mi szkoda Ethrila - mruknął.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:43, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Zobacz sam...
Finegas wlał zawartość fiolki, którą trzymał, do kotła. Na środku substancji, która przybrała konsystencję galaretki, utworzył się wielki bąbel, który pękł z werwą, opryskując wszystko wokół żółtą mazią. Następnie wszystko zmieniło znowu konsystencję na tak płynną, że wystarczyło wprawić kociołek w nieznaczny wstrząs, aby połowa jego zawartości znalazła się na podłodze. I tak też się stało, z tym że przez wykipienie tego, co było w kotle. Pozostała niewielka ilość klarownej cieczy, na pozór zupełnie bezbarwnej, lecz pod światło wydającej intensywnie czerwone refleksy.
- Czy teraz wygląda lepiej?
Wyglądało, zapewne. Wydawało jednak ostry zapach fermentujących się jabłek.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:29, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ralza ze zwątpieniem spojrzał na zawartość kociołka.
- to nie zmieni koloru? - zapytał z nadzieją.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:26, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Drobne sztuczki... Moja magia potrafi w ten sposób wyleczyć cały oddział wojenny, pełen okaleczonych i palących się żywcem ludzi.
Finegas wziął ze stołka średniej wielkości fiolkę, wypełnioną czymś czerwonym. Była to krew trzech ludzi niewinnych w sprawie...
- Czas na dopełnienie formuły eliksiru. Jutro będzie gotowy...
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:21, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Arai Nostris Ralza - odparł demon. - Tak mnie honorowano na dworze Pana. Ale to dawne czasy, już i tak nie będę mógł tam wrócić.
Ralza posmutniał nieznacznie na wspomnienie o swoim przyjacielu, jednak szybko przybrał pogodny wyraz twarzy.
- Niezła jest ta twoja magia - pochwalił, gładząc miejsce na dłoni, gdzie przed chwilą była świeża rana.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:19, 28 Gru 2006    Temat postu:

- No dobrze, już wystarczy.
Gdy Ralza odsunął rękę, za pomocą jednego machnięcia różdżką Finegas zabliźnił mu ranę - nie było po niej śladu.
- A więc jakie jest Twoje prawdziwe nazwisko?
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:16, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ralza zaśmiał się, odbierając nóż.
- Drobne machlojki - wyjaśnił. - Byłem w Akki, kiedy zmarło się staremu De Morganowi - wypytałem kogo trzeba, parę osób przekupiłem i nagle okazało się, że jestem synem starego, pobierałem nauki w Akkii, a po zdobyciu dyplomu wróciłem do domu, niestety już po śmierci ojca.
Ralza zaśmiał się ponownie, po czym otworzył nożem ranę, którą chwilę wcześniej zrobił sobie szablą - nie chciał ciąć się w innym miejscu, aby nie miał zbyt wielu śladów. Wyciągnął rękę nad kociołek, aby krew mogła do niego swobodnie skapywać.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:12, 28 Gru 2006    Temat postu:

Elf wziął z ręki Ralzy nóż, po czym i zamaszystym ruchem wyjął zza pazuchy różdżkę, jednak gwałtownie zatrzymał rękę w powietrzu - coś go wyraźnie zastanowiło.
- Mówiłeś, że nie jesteś szlachcicem. No bo zresztą jak... Ale skąd więc szlacheckie nazwisko?
Po zadaniu pytania spojrzał na rozmówcę, po czym szybko machnął różdżką w kierunku ostrza, które w chwili stało się czyste na błysk. Lehel wręczył nóż z powrotem właścicielowi.
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 18:03, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ralza bez słowa złapał za ostrze i wyciągnął rękę do Lehela, podtykając mu rękojeść.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 18:01, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Ze dwie krople...
Finegas zmieszanym wzrokiem popatrzył na brudny nóż.
- Ale podaj mi wcześniej ten nóż...
Arai Ralza
PostWysłany: Czw 17:57, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ralza z lekki zwątpieniem spojrzał na kociołek, jednak bez żadnego sprzeciwu podwinął rękaw i sięgnął po nóż.
- Ile tej krwi ma być? - zapytał, podchodząc.
Finegas Lehel
PostWysłany: Czw 17:55, 28 Gru 2006    Temat postu:

- Nie, skądże. Możesz już teraz użyczyć krwi...
Pokazał kocioł za sobą, w którym bulgotała jakaś gęsta, żółta substancja.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 23:59, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ralza wszedł do pracownik Lehela, zaglądając niepewnie do środka.
- Wybacz, że znowu cię nachodzę - mruknął. - Ale nie mam aktualnie nic do roboty. nie przeszkadzam?
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 23:56, 27 Gru 2006    Temat postu:

Finegas usłyszał z parteru głos Ralzy.
- Jestem! Chodź do mnie!
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 23:22, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ralza, po długim i bezcelowym spacerze, trafił w końcu pod kamienicę Lehela. Wcześniej chciał porozmawiać z Enlil, ale jakaś kapłanka pogoniła go, kiedy tylko zapytał sie o elfkę. Na razie zrezygnował - zapukał do drzwi Lehela i nie czekając na odezwę, wszedł do środka.
- Lehel? - zawołał.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 21:04, 27 Gru 2006    Temat postu:

Finegas przyszedł na nowo do swej kamienicy i kontynuował warzenie specyfiku, do którego zebrał już wszystkie potrzebne składniki.
Całość opierała się na wywarze z mandragory i bezoaru, który miał stłumić trujące działanie zielsk dodawanych później, w tym nawet akonitu...
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 13:10, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust wyszedł ze swojej kryjówki z wściekła miną. Trząsnł się z zimna, a latające dookoła dzieciaki ze śnieżkami niebezpiecznie go drażniły. Rzucił okiem na kamienicę - chyba nie warto tam wchodzić. Najpierw złapie de Morgana i wydusi z niego ilu osobom powiedział. Potem zrobi co będzie musiał.
Wampir otrzepał frak ze śniegu i ruszył powoli za kupcem, zachowując dystans wystarczający, by tamten nie mógł go zauważyć.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 12:59, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Do zobaczenia... - mruknął, choć druida już tam nie było.
Nie wrócił na noc? Przecież dopiero wczesne popołudnie...

Opuszczony Finegas wyszedł z pokoju gościnnego, do laboratorium i zajął się eliksirem dla Ralzy, który dzięki specjalnej formule miał być skończony jutro.
Po chwili zostawił eliksir, by warzył się sam i wyszedł do Alcandera Fausta, by prosić o projekt instalacji elektrycznej.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 12:57, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ralza odmówił gestem ręki.
- Potrafię się bronić - zapewnił. - A ich ataki nie są dla mnie groźne, oprócz utraty krwi nie dzieje się ze mna nic niepokojącego.
Demon wyjrzał przez okno.
- Nie ma go tam - mruknął. - Pójdę już do siebie, moja dziewczyna będzie pewnie wściekła, że nie wrociłem na noc. Do zobaczenia, Lehel.
Ralza wyszedł z kamienicy druida.

[Wybacz, ale jestem stąd wyganiana ^^]
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 12:51, 27 Gru 2006    Temat postu:

Finegas roześmiał się na głos.
- Wampir to nie wilkołak, nie zobaczysz w nim nic szczególnego nawet podczas ataku... Trzeba się dobrze przyjrzeć.
Elf zaprosił Ralzę do pokoju gościnnego. Tam wyjął z dużego kredensu duży, czarny opalizujący kamień zawieszony na rzemieniu.
- Masz. Dzięki niemu wyczujesz, czy w pobliżu jest wampir lub czy zbliża się jego atak. - Lehel wręczył wisior przyjacielowi - Nie jestem w stanie powiedzieć, jak to na Ciebie zadziała: każdy odbiera bodziec inaczej...
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 12:47, 27 Gru 2006    Temat postu:

- To dobrze - mruknął demon, dotykając opatrunku. - W sumie, to Al mnie zaskoczył, nie myślałem nawet, że jest wampirem. Nie zauważyłem u niego niczego szczególnego...
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 12:44, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Obawiam się, że jeżeli Twoja demoniczna moc została zbyt stłumiona przez utrzymywanie postaci ludzkiej... to ślad może pozostać do końca życia.
Lehel schował przybory opatrunkowe do szafki i zapalił ogień pod imbrykiem.
- Ale jeżeli jesteś w pełni swych sił, to blizna zniknie do jutra zupełnie.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 12:41, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Wolę świeczki - odparł Ralza. - Długo będę miał ślad po tym ugryzieniu?
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 12:39, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Skoro tak mówisz, to może nie zrezygnuję z wycieczki do niego pomimo tego, co Ci zrobił... Chcę założyć w swym domu instalację elektryczną. To bardzo wygodne.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group