Autor Wiadomość
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 21:52, 31 Sty 2007    Temat postu:

Faust siedział w jednej ze swoich pracowni. Zamknął się w niej zaraz po wyjściu Samaela. Pracował nad jakimś eliksirem, co chwila rzucając okiem na stojąca nieopodal fiolkę z eliksirem od skrytobójcy.
Wypić, czy nie wypić? Chyba wypić. Ale najpierw potrzeba mi krwi… Tutaj jej chyba nie znajdę…
Wampir wziął fiolkę i wsadził ją do wewnętrznej kieszeni fraku, po czym wyszedł z pracowni.
- Wychodzę – powiedział do służącej, zakładając cylinder. – Wrócę późno.
- Dobrze.
Po chwili Faust szedł zaśnieżoną dróżką do miasta.
Samael
PostWysłany: Śro 18:12, 31 Sty 2007    Temat postu:

- Mogę - odparł - Żegnam, nie będę już przeszkadzał.
Wyszedł zatrzymując się na chwilę przed domem.
Wiedział że zdobycie kolejnego leku graniczy z zerem. Zdawał sobie sprawę że wampir może wypić lek teraz. Myślał że Alcander nie jest głupi...
Cóż... przynajmniej ma swoją zapłatę.
Spojrzał na worek który trzymał w prawej ręce, po czym odszedł.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 17:57, 31 Sty 2007    Temat postu:

- Nie wątpię - odpowiedział Faust. - I nie zapomnę o tym. Możesz już iść.
Samael
PostWysłany: Śro 17:54, 31 Sty 2007    Temat postu:

Samael opuścił powoli rękę i z powrotem włożył ją do kieszeni.
- Aha - rzekł spokojnie, nie przestając się uśmiechać - Tylko uważaj... drugi taki lek trudniej będzie dostać. Jeśli jednak spieprzysz sprawę, zawsze możesz na mnie liczyć...
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 17:37, 31 Sty 2007    Temat postu:

Faust szybkim ruchem wyrwał fiolkę z ręki skrytobójcy, jakby się bał, że tamten nagle ją schowa i ucieknie. Przez chwilę miał ochotę złapać go i prosto do ucha wyszeptać mu to, co chciał powiedzieć, ale powstrzymał się, trochę ze strachu. Samael mógł być uzbrojony, a on sam mógł stracić nad sobą kontrolę i służąca musiałaby wywabić krew z dywanu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo stoisz na drodzę - odpowiedział tylko. - Ale kusisz mnie, żebym sprawdził jak to smakuje, kiedy jest się sytym. Więc schowaj swój nieudany wisielczy humor.
Samael
PostWysłany: Śro 17:30, 31 Sty 2007    Temat postu:

Samael trzymał jedną rękę w kieszenie gdzie była również mikstura, nie wyciągnął jej.
- Jakiekolwiek one są to nie znam ich... - odrzekł - Nigdy nie byłem wampirem. Jeśli chcesz sprawdzić nie stoję na drodze...
Uśmiechnął się lekko, wyciągając zachęcająco rękę w której był lek.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 17:23, 31 Sty 2007    Temat postu:

- Dobrze - powiedział Faust, podchodząc. Samael wciąż nie dał mu eliksiru, więc wyciągnął rękę.
- Na przykład jakie?
Samael
PostWysłany: Śro 17:18, 31 Sty 2007    Temat postu:

Samael wziął niewielkie worek od wampira.
- Tam też mówiłem. To dla bezpieczeństwa. - rzekł ściszając głos - Jego wypicie w innej sytuacji może spowodować dziwne skutki uboczne.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 21:54, 30 Sty 2007    Temat postu:

- Dobrze - odrzekł Faust, podając mu worek, przy czym odetchnął głębiej, jakby zaciągał sie zapachem skrytobójcy. Świetnie pachnie jego krew...
Obrzucił jeszcze skrytobójcę pożądliwym spojrzeniem, po czym odwrócił się i podszedł do szafki, by nalać sobie odrobinę wina.
- Mówiłeś, że nie powinienem być głodny, kiedy będę to pił - rzucił od niechcenia.
Samael
PostWysłany: Wto 20:19, 30 Sty 2007    Temat postu:

- Tyle powinno mi wystarczyć, nie sądzę że będę je używać często. -rzekł Samael - Raczej w szczególnych momentach...
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 16:26, 30 Sty 2007    Temat postu:

- Gdyby działała kilka razy, po co miałbym robic więcej - odparł Faust. - Ale pracuję już nad ulepszoną wersją.
Samael
PostWysłany: Wto 15:19, 30 Sty 2007    Temat postu:

- Każda działa tylko raz? - zapytał zainteresowany, sięgając po jedną kulę - Nie ukrywam że się przydadzą. Niezwykłe...
Alcander Faust
PostWysłany: Pon 23:12, 29 Sty 2007    Temat postu:

Faust zrobił przesadnie zasmucony wyraz twarzy i wyszedł z pokoju, by po chwili wrócić ze sporym workiem w ręce.
- Powinny się przydać komuś takiemu jak ty - powiedział. - Nie ukrywam, że głownym rynkiem zbytu wielu moich... zabawek są... prywatne osoby, takie jak ty. Każdy z czegoś musi żyć... Albo pół-żyć. A teraz o tych maluchach...
Faust wyjął jeden obiekt z worka. Była to kula wielkości nieco mnoejszej od pieści.
- Bomby błyskowe - powiedział. - Prostu mechanizxm, reagują na porządne wstrząsy. Ściga cię strażnik, zamykasz oczy i rzucasz tym o ziemię i a wszyscy w promieniu dziesięciu metrów ślepnie na dobrą chwilę... Na razie zostało mi pieć, ale jeśli eliksir zadziała, mógłbym od czasu do czasu zrobić parę, na twoje specjlne zamówienie.
Samael
PostWysłany: Pon 22:46, 29 Sty 2007    Temat postu:

[Pobawić xD]

- Nie, dziękuję - odpowiedział krótko, bez cienia lęku - Nie będę tu długo siedział. Jeśli można... moja zapłata, cokolwiek to będzie.
Alcander Faust
PostWysłany: Nie 18:25, 28 Sty 2007    Temat postu:

Faust wprowadził Samaela do salony swojego domu, a właściwie nory, gdyż znów zaciągnięto zasłony i panował mrok połączony z zaduchem.
- Usiądź - powiedział wampir, zdejmując okrycie i okulary, oraz oddajac je służacej. - Na pewno nie masz ochoty na nic do picia? Może coś... rozgrzewającego - zapytał z tym samym, dosc paskudnym uśmieszkiem. Naprawdę nachodziła go ochota, żeby trochę pobawić się Samaelem.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 20:17, 23 Sty 2007    Temat postu:

Faust od kilku dni siedział w pracowni, grzebiąc przy każdym z e swoich niedokończonych wynalazków, ale niczego nie mogąc choć trochę bardziej skończonym uczynić.
Dziś w końcu wyszedł i uszczknął nieco z przygotowanego przez służacą śniadania.
- Wychodzę - powiedział, ubierająć się, ledwie tknął jedzenia.
- Dokąd, paniczu?
- Przejść się - odpowiedział. - Niedługo wrócę.
I wyszedł.
Alcander Faust
PostWysłany: Sob 21:01, 06 Sty 2007    Temat postu:

Rozległo się pukania i do pokoju Sheeny weszła służąca, chcąc zapytać, czy panienka nie ma przypadkiem ochoty na coś do jedzenia. Rozejrzała się rozszerzonymi ze strachu oczyma i pobiegła do Fausta, który siedział jeszcze w salonie i przeglądał jakąś książkę.
- Paniczu, paniczu!
- Co się stało?
- Ta pani, która przyszła tutaj... Jej nie ma!
- Co?!
Oboje pobiegli do pokoju. Po krótkich oględzinach Faust nie stwierdził niczego poza tym, że dziewczyna uciekła oknem. Nie obeszło go to specjalnie.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Pią 22:26, 05 Sty 2007    Temat postu:

Zerknęła na kobietę z uśmiechem,czekając aż wskaże jej drogę do przygotowanego pokoju.

Gdy tylko weszła do pomieszczenia, a służąca zamknęła za sobą drzwi,Sheen podeszła do okna.Jej szczęściem było na tyle nisko, by mogła je uchylić i ze spokojem postawić stopę na trawie w ogrodzie za domem.Wymknęła się cicho,nie parając się już nawet kradzieżą czegokolwiek przydatnego.Bardzo powoli i z należyta ostrożnością obeszła dom by znaleźć jak najlepsze pole ucieczki i ewentualnej kryjówki.

Zagryzła wargę,zerkając za siebie na mury domu.
Alcander Faust
PostWysłany: Pią 0:14, 05 Sty 2007    Temat postu:

Faust również się ukłonił, uśmiechając się.
- Drobiazg - odpowiedział.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Pią 0:09, 05 Sty 2007    Temat postu:

Zerknęła na kobietę, po czym znów na Fausta.Uśmiechnęła się z ogromną wdzięcznością.
- Ach, byłabym zapomniała o manierach, wybacz. - zaśmiała się cicho i dygnęła dziewczęco łapiąc dłońmi materiał lnianych spodni.Sparodiowała nieco dworski ukłon,co wcale nie miało być jakąkolwiek formą ironii czy cynizmu.Taką miała po prostu naturę.
- Dziękuję.
Alcander Faust
PostWysłany: Pią 0:01, 05 Sty 2007    Temat postu:

Wampir założył okulary i wyprostował się, patrząc na dziewczynę.
- Będę uważał - powiedział, nagle zupełnie szczerze. - Dziękuję.
W tym momencie do pokoju weszła służąca, mówiąc, że poój jest gotowy.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Czw 23:54, 04 Sty 2007    Temat postu:

- Rozumiem. - odpowiedziała beznamiętnie,złapała jego rękę na otwartej dłoni położyła okularki. - Proszę uważać z tą swoją nauką, bywa niebezpieczniejsza niż magia, jak widać. - odeszła kawałek w tył,wygładzając proste, łatane wiele razy na kolanach spodnie.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 23:48, 04 Sty 2007    Temat postu:

Faust chrząknął.
- Kłopotliwy eksperyment. Naświetliłem sobie oczy - skłamał, nadal zaciskając powieki. - Dlatego zawsze noszę ze sobą okulary. Ten jeden raz nie miałem i teraz nie mogę się bez nich obyć...
Sheena_Reannon
PostWysłany: Czw 23:46, 04 Sty 2007    Temat postu:

Przeczesała dłonią włosy,zmarszczyła brwi.Wolnym krokiem podeszła do Alcandera,stanęła na palcach tuż przed nim i sięgnęła po okularki, zsunęła mu je z nosa i mrużąc swoje oczy próbowała przyjrzeć się jego.
- Skąd niechęć do słońca? Zmęczenie? - spytała podejrzliwie.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 23:41, 04 Sty 2007    Temat postu:

Faust skrzywił się i zmrużył oczy, po chwili zasłonił je ręką, cofnął się szybko i założył wyjęte z kieszeni okulary, zaciskając kurczowo powieki.
- Masz mnie za wampira, czy jak? - zapytał ze średnim spokojem w głosie. Oczy piekły go niemiłosiernie, a odciśnięta jakby na powiekach jasnosc paliła go i raziła nawet, kiedy oczy miał zaciśnięte.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Czw 23:36, 04 Sty 2007    Temat postu:

Zmrużyła oczy.Jedna dłonią sięgnęła po materiał zasłony i szarpnęła trochę do siebie tak, by światło chociaż częściowo wpadło w ciemny kąt w którym stał mężczyzna.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 23:32, 04 Sty 2007    Temat postu:

- Masz rację, to sprzeczność - odpowiedział Faust, wstając, ale nie wychodząc zanadto z cienia. - Może nie jestem samotnikiem z wyboru, a z konieczności? Jeśli tak, to zacząłbym się bać na twoim miejscu...
Sheena_Reannon
PostWysłany: Czw 23:25, 04 Sty 2007    Temat postu:

- Wiele w Tobie sprzecznosci. - powiedziała uśmiechając się beztrosko przyglądając mu się, jak przysiada w jednym z ciemniejszych kątów pokoju.
- Tęsknisz za towarzystwem,a mimo to nie obchodzą Cię nazbyt ludzie. - podeszła powoli do okna.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 23:18, 04 Sty 2007    Temat postu:

- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Usiądź...
Isley zdążyła odsłonić okna i oddalić się, by przygotować pokój, więc półelf wybrał stojący raczej w cieniu fotel i równiez usiadł.
- I nie musisz dziękować, to żaden kłopot. Możesz zostać tak długo, jak zechcesz. Miło będzie mieć towarzystwo.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Czw 23:14, 04 Sty 2007    Temat postu:

Rozejrzała się wokół z uznaniem,spojrzała z uśmiechem na kobietę, po czym ze sporym zakłopotaniem na swoje łachy.
- Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, chciałabym dotrzymać Ci towarzystwa...przynajmniej na chwilę, by móc podziękować. -uśmiechnęła się z wdzięcznością i zganiła się w myślach za wszelkie podejrzenia, które snuła.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 23:04, 04 Sty 2007    Temat postu:

- To tutaj - powiedział Faust, otwierając drzwi i przepuszczając półelfkę przodem, do zaciemnionego salonu. - Wybacz, że okna są zasłonięte, zaraz poproszę służącą, żeby je odsłoniła...
W tym momencie pojawiła się służąca Fausta.
- Isley, możesz odsłonić okna? - zapytał, starając się nadać głosowi niewinny ton, jakby wcześniej wcale nie zakazywał jej pod żadnym pozorem nie wpuszczać do domu choćby promienia słońca. - A potem przygotuj proszę pokój dla mojego gościa, dobrze?
- Dobrze, proszę pana...
- Masz ochotę natychmiast iść spać? - Faust zwrócił się do Sheeny.
Alcander Faust
PostWysłany: Czw 20:12, 28 Gru 2006    Temat postu:

Po godzinie Faust miał konstruowania odpowiedniej wielkości prądnicy i ubrał się, po czym wyszedł do "Czerwonego Powoju".
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 16:21, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Dziękuję. W takim razie żegnam, do zobaczenia.
Elf jednym ruchem ręki na nowo rozpuścił włosy, zapiął płaszcz i wyszedł z domu Alcandera. Nieznośny człowiek... - myślał.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 16:16, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust, jeszcze bardziej skrzywiony, wziął kopię i podziękował.
- Będę pana informował i niedługo pojawię się z moimi ludzmi, by dokonać niezbędnych pomiarów.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 16:14, 27 Gru 2006    Temat postu:

Finegas skrzywił się, po czym westchnął, wyjął zza pazuchy różdżkę i jednym jej ruchem zmaterializował kopię planów swojego domu. Oryginał włożył do kieszeni płaszcza, natomiast kopię podał Alcanderowi.
- Proszę bardzo.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 16:10, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Dobrze więc - zakończył Faust. - Kwestię honorarium omówimy po zakończeniu prac. Mogę zatrzymać plany?
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 16:08, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Przecież mówię, że nie zależy. A takie pytania są według mnie nie na miejscu, przecież zapłacę Panu za to, że wykona Pan projekt i instalację. Powiedzmy, że jestem dosyć nowoczesnym druidem i mam radość z tego typu nowinek technicznych.
Wypił wino do końca i zmierzył Fausta wzrokiem.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 16:05, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Oooooch... - Faust udał zaskoczenie. - Skoro tak bardzo zależy panu na użyciu magii, to po co panu w ogóle elektryczność w domu? Sądziłem, że druidzi dlatego są druidami, że... między innymi drobiazgami, wolą świece.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 16:01, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Nie wątpię, że ręczna robota wyjdzie w tym wypadku na lepsze niż użycie magii... - rzekł Lehel z widoczną prawdopodobnie tylko dla siebie ironią.
Pociągnął zdrowy łyk wina z kielicha.
- Dobre wino...
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 15:58, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Rzecz w tym... - Faust zrobił pauzę i pokiwał glowa, ale bardziej do siebie - proszę pana, że świecami będzie się pan musiał zadowolić jeszcze jakiś czas... Wszystkie części tworzę sam, dopiero poprowadzić kable i założenie instalacji mogę powierzyć grupce... moich ludzi. Ale wszystko razem zajmie jakiś... miesiąc, może krócej.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 15:53, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Finegas Chryzes Tejrezjasz Lehel. - odparł elf i zgiął się wpół. - A więc w czym jest rzecz?
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 15:49, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust nalał elfowi wina, potem wlał także trochę sobie i pociągnął mały łyczek, krzywiąc się.
- Rzecz w tym, panie... panie... Jak panu jest? - zapytał z roztargnieniem.

5 000 postów na forum! Wyciągać szampana!
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 15:41, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Z przyjemnością. - odparł elf.
Tak, to jeden z tych zadufanych w sobie kundli, którzy uważają, że można zrobić wszystko bez użycia magii, a nawet więcej. Do tego jeszcze coś w rodzaju półelfa... I jeszcze wampir!
Dla pewności, że nie zostanie otruty, ukradkiem wyjął z kieszeni małą fiolkę i wylał na język jej zawartość.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 15:37, 27 Gru 2006    Temat postu:

Nie lubię go. Może to i elf, ale dam głowę, że ma ze trzysta lat. Przypomina mi chytrego starca, któr uwielbia wtykać nos w cudze sprawy.
Och, zamknij się...
Faust skrzywił się lekko, patrząc na plany.
- Może wina? - zaproponował, dla zyskania na czasie.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 15:33, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Bardzo mnie to cieszy. Zapewne ciekawi Pana, skąd Pana znam. Proszę mi wybaczyć zaszłe wścibstwo, ale częściej można mnie spotkać w mieście jako kruka niż elfa... Jako ptak lepiej mi niektóre rzeczy obserwować, lepiej obserwować życie ludzi, w tym także Pana. Wiem, że mieszka Pan tu od niedawna, wiem, że jest Pan konstruktorem Hiricine-wie-czego i wiem także, że świece to chyba nie jest Pana ulubiony sposób oświetlenia. A spędziłem kilka ładnych lat w stolicy i tam zdążyłem się z prądem zapoznać w pewien ograniczony sposób.
Finegas wyjął z kieszeni jakiś stary zwój pergaminu i rozłożył go na stoliku.
- To plany mojej kamienicy. Przyniosłem je, by było łatwiej rozplanować instalację.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 15:27, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust zmarszczył brwi. Druid, któremu zachciało się elektryczności w domu? Skąd on mnie w ogóle zna?
- Ach, więc taki interes pana sprowadza... No cóż, jestem mile zaskoczony, jednak obawiam się, że pańskie życzenie może spotkać się z wieloma trudnościami, aczkolwiek, jest ono jak najbardziej do spełniania.
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 15:11, 27 Gru 2006    Temat postu:

Elf wiązał sobie włosy w gładki kok, by nie przeszkadzały mu w rozmowie, gdy zaskoczył go głos gospodarza. Wykonał ostatni ruch ręki i powstał, po czym odwrócił się na pięcie do Alcandera.
- Miło mi Pana poznać. Ptaki wokół Domu Bractwa Filidów śpiewają, że jest Pan świetnym konstruktorem, przyszedłem więc spytać się, czy byłby Pan w nocy zaprojektować dla mej kamienicy instalację elektryczną? Kamienica przylega do gildii magów, myślę że bywał Pan w tamtych okolicach...
Bywałeś, nawet chwilę temu...
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:53, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust wszedł do domu, zmarnowany i zirytowany. Przynajmniej umył się śniegiem i chyba nie miał krwi na twarzy. Ku wielkiemu zaskoczeniu Isley uprzedziła go, ze w salonie czeka gość.
- Jaki gość? - zapytał, usilnie starając się zachować spokój.
- Chyba elf, panie. Nie znam go. Czeka już dłuższą chwilę.
Faust westchnął i - rad nierad - wszedł do salonu, rozcierająć zmarznięte ręce.
- Dzień dobry - przywitał elfa. - W czym mogę służyć?
Finegas Lehel
PostWysłany: Śro 14:40, 27 Gru 2006    Temat postu:

Finegas chciał zapukać w drzwi domu Alcandera Fausta, były jednak otwarte. Wszedł więc i napotkał kobietę, zapewne pokojówkę. Zapytał o jej pana, odpowiedziała jednak, iż go nie ma, elf może jednak na niego poczekać w salonie, jeśli ma jakiś ważny interes.
Tak też zrobił.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 22:22, 26 Gru 2006    Temat postu:

Faust przez chwilę chwiał się na krzywo rozstawionych nogach. Potem zaczął kuśtykać powoli w stronę drzwi.
- O nie... - mruczał nienawistnie pod nosem. - Nie uciekniesz... Napocząłem cię... Muszę cię dorwać, zanim wygadasz...
Odetchnął, głębiej, wyprostował się powoli i zaczął iść za de Morganem. Jak go złapie, zemści się.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group