Amerraind RPG

Samael

Dość ponury i mały domek złączony do budynku Siedziby Bractwa. Wąskie drzwiczki nie zauważalne dla zwykłego przechodniego i małe okienko na plac egzekucji. W środku małe łóżko, biurko, półka, komoda oraz parę skrzyń i worków. Na biurku bałagan, rozrzucone papiery. Na pólkach książki, eliksiry, składniki i parę innych rzeczy. Panuje tu mrok i spokój.
Samael nie mógł nazwać tego miejsca domem. Jego prawdziwy był w Gahr’brim. Prawdziwy dwór ze stajnią i służącymi. Był tam też jego rumak, zgromadzone artefakty, ulubione książki i wiele innych wspaniałych rzeczy za którymi tęsknił.

Położył się na łóżku, dawno nie spał...

Samael

Samael wstał, nie spał długo. Jakieś trzy godziny?
Spojrzał przez okno na plac egzekucji. Wisiał tam jeden wisielec. Jego poharatana szata powiewała delikatnie. Znał go, był jednym z braci, niestety Mroczne Bractwo nie jest odpowiedzialna za wszystko co robią jego członkowie. Sami muszą decydować.
Było jeszcze wcześnie. Na ulicach przechodzili prawie sami strażnicy.
Wyszedł na miasto...

Samael

Samael wszedł do domu i w ciemności przywdział inną szatę. Przykucnął i spod łóżka wyciągnął kuferek. W środku błyszczał piękny srebrny sztylet, zdobiony w klejnoty. Wyciągnął go i parę innych zwiniętych paczuszek. Wyszedł po cichu z budynku.

Samael

Samael wszedł na chwilę do swojej "kryjówki". Przebrał się, spojrzał przez okno i wyszedł.

Samael

Samael wszedł do swojego domu. Było już późno. Szybko się rozebrał, po czym schylił się i wyciągnął spod szafy duży kufer. Otworzył. Były tam poukładane różne ubrania, w tym te podróżne jak czarne szaty, używane gdy był kimś innym. Przywdział te podróżne. Wygodne buty, spodnie, koszulę oraz parę pasów z slotami. Sięgnął głębiej i wyciągnął lekką, czarną zbroję z twardej i wytrzymałej skóry warga. Była piękna.
Kiedy był już ubrany, zarzucił na siebie niewielką skórzaną torbę i zaczął napełniać ją różnokolorowymi eliksirami, włożył też parę między slotami. Na koniec schował w niej woreczek pełny złotych i srebrnych monet.
Na stole wśród papierów i bałagan czekał już długi srebrny miecz, piękny długi łuk oraz para sztyletów. Wziął wszystkie bronie i spojrzał raz jeszcze po pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na cennej lutni.
- Ech. Cholera...
Zastanawiał się długo, po czym ruszył w jej stronę . A potem wyszedł z domu.